Co zamiast zeszytu?
Gromadzenie materiału do lektur nie jest proste. Zwykły zeszyt po zakończeniu roku szkolnego rzucony jest często przez uczniów w kąt, więc nie spełnia swojego zadania, jakim jest zbieranie informacji na temat lektur. Czasem przydają się zupełnie osobne bruliony – wówczas wszystko jest w jednym miejscu. A co wtedy, kiedy nasi uczniowie takich zeszytów nie mają? To proste! Pomoże lekturownik.
Jak się za to zabrać?
Lekturownik jako sposób gromadzenia informacji przez uczniów stosuję już od wielu lat. Najpierw w klasach gimnazjalnych, teraz w szkole podstawowej. Małymi kroczkami zachęcam też do takiego przygotowywania notatek uczniów technikum. Często też słyszę pytania: Jak się za to zabrać?
Aby lekturownik miał sens, uczniowie muszą wiedzieć, co ma się w nim znajdować. Warto przygotować NaCoBeZu. U mnie wygląda to tak:
– elementy świata przedstawionego (czas i miejsce akcji);
– bohaterowie (ich krótki opis);
– motywy literackie;
– plan wydarzeń (za pomocą równoważników zdań);
– własna opinia o książce;
– mile widziane graficzne przedstawienie treści;
– wykorzystanie materiałów plastycznych wg własnego uznania;
Co nam to daje?
Dzięki tworzeniu lekturowników uczniowie działają interdyscyplinarnie i pracują tak, jak lubi mózg: tworzą prace według własnego pomysłu, korzystają z rozmaitych materiałów, uruchamiają wyobraźnię. Wykorzystują nie tylko umysł do tworzenia atrakcyjnych treści, ale też działają manualnie, przyklejając poszczególne elementy czy zawiązując sznureczki.
Taki sposób pracy jest u mnie zadaniem dla chętnych, co oznacza, że dziecko może przemyśleć sposób działania, rozplanować poszczególne etapy pracy, skoncentrować się na tym, co uważam za ważne. Każdy lekturownik jest więc specyficznym dziełem sztuki, oryginalnym jak jego autor.
Może i Wy wykorzystacie ten sposób pracy?
IB
0 komentarzy